O muzyce:
Pijana muzyka transkrypcji klawesynowych z dzieł J.B.Lully zrobiona przez d'Angleberta, wersja przerobionych oryginałów na zespół kameralny i kilka rzeczy własnych d'Angleberta na klawesyn. W sumie 2cd.
To nie jest dobra muzyka ;-) To dzieło mające pokazać technikę gry i możliwości instrumentów, taki barokowy Reger czy inny późny romantyk. Na pewno dwór królewski temu sprzyjał. Czemu jednak późny romantyzm nie mógł być tak logiczny i oczywisty? Chyba nie ci ludzie...
Styl gry może się podobać lub nie, odnosi się wrażenie że samo Cafe Zimmerman gra nierówno po czym okazuje się że wszystko wynika z logiki utworu a rygor gry zostaje zachowany. To chyba pierwociny rokoka, zwodzenie i ujmowanie słuchacza zarówno formą jak wykonaniem. Nie dla wszystkich, na pewno nie dla ludzi którzy szukają ścisłej definicji, obajśnienia świata, doskonałości i powagi - takie rzeczy zostawmy nudnym Niemcom.
Podsumowując, trochę szalone dwupłytowe wydawnictwo. To nie jest muzyka dla świeżych słuchaczy baroku bo kompozytorzy szli na swego rodzaju grę z widzem a bez znajomości podstawowych przynajmniej reguł gra staje się nieczytelna. Porównując ten rozwinięty (mój wykładowca mówił "zgniły" :-) barok z naiwnym i dosadnym klasycznym romantyzmem Beethovena czy Mendelssohna ma się wrażenie że nowa płyta Cafe Zimmermann to muzyka pisana dla rozwiniętej i świadomej własnych możliwości, granic i ułomnosci kultury. Chyba już za starej i w swym języku zbyt zamkniętej a więc skazanej na śmierć... I tak się stało tyle że teraz, na początku XXI wieku mamy właśnie takie płyty :-)
POLECAM
O dźwięku:
Jakość nagrania jest DOSKONAŁA. Nie jest to całkiem neutralne - widać że reżyser dźwięku (Deschaux z Musica Numeris) rozumiał się z zespołem i wszystko zostało zrobione tak aby przekazać jak najwięcej muzyki. Swego rodzaju sztuka masteringu, nie neutralnego ale sprzyjającego interpretacji i nutom.